ClubGirl
Jan 17th, 2007, 11:37
Pewnie wszyscy znamy Pieska Leszka z bajki na 4fun.tv. Jednak nie wszyscy wiedzą , że Piesek Leszek wziął się za tworzenie muzyki. Klubowej muzyki... Oto artykuł z ftb.pl, który wyjaśni Wam wszystko :
"Do napisania tego artykułu skłonił mnie splot wydarzeń z ostatnich dni ale przede wszystkim bodźcem decydującym była jedna z ostatnio wydanych na polskim rynku składanek prezentująca hity na nadchodzący karnawał. Być może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie dwie sprawy: Pierwsza taka, że na jednej składance obok Tiesto pojawia się Piesek Leszek z hitem "Hau Hau" a druga, że na okładce płyty widnieje duży napis: CLUBBING. Generalnie płyta prezentuje przede wszystkim przeboje polskiej sceny klubowej. Zastanawia mnie fakt, jak w dobie dzisiejszego szału muzyką trance przyjmie się tego typu składanka, kto tak naprawdę ją kupuje i co najważniejsze - jaki przedstawia ona obraz polskiej sceny muzycznej.
Kiedy na łamach FTB.pl pojawia się jakakolwiek informacja o polskim artyście tworzącym muzykę - tak ogólnie przyjętą za komercyjną - od razu wzbudza się dyskusja na temat jej jakości oraz zawartości merytorycznej. Zazwyczaj jest ona wyszydzana i negowana a jednocześnie jest tak chętnie kupowana czyli automatycznie także słuchana. W czym zatem tkwi tak naprawdę problem ? Czyżby społeczeństwo klubowe tak bardzo krzyczące i opluwające komercyjną polską muzykę klubową potajemnie w zaciszu swojego domu lub na miejskich dyskotekach słuchało tego typu kawałków ?.
Analizując polską mentalność można by wyciągnąć bardzo daleko idący wniosek, że polaka bardzo trudno zadowolić, bo z natury narzeka nawet jeżeli coś mu się spodoba. Dodatkowo, jeżeli ogólnie w danej grupie społecznej coś uważane jest za coś gorszego to mało kto będzie na tyle odważny aby się temu przeciwstawić w obawie przed odrzuceniem lub wyśmianiem.
Inną sprawą jest to, że szczególnie młodzi ludzie mają bardzo znikomą wiedzę na temat muzyki klubowej. Ileż to razy zdarza się, że na zapytanie: "Jaką muzykę lubisz słuchać?" w odpowiedzi otrzymujemy słowa: "Taką jaka jest tutaj grana. Kochamy Techno!" a w tym czasie w tle rozbrzmiewa na przykład kawałek C-Boola. Bardzo mała świadomość ludzi doprowadza także do sytuacji wydawałoby się śmiesznych, chociaź można powiedzieć, że tak naprawdę emanuje od nich tragizm. Ostatnio w pewnym klubie miał grać Angelo Mike - z resztą po raz pierwszy. Nie mogłem uwierzyć w to, że tak dużo ludzi nie wiedziało, że Angelo Mike jest polakiem a co najtragiczniejsze, spotkałem kilka osób, którzy byli święcie przekonani, że Angelo Mike jest czarnym DJem. W takiej sytuacji nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Wracając zatem do pierwszego akapitu mojej wypowiedzi zadaję pytanie: Jak daleko zajdziemy w kreowaniu wizerunku polskiej sceny klubowej kiedy na składance, która w nazwie ma CLUBBING znajduje się track o nazwie: Piesek Leszek - "Hau Hau"? Stąd już niedaleko do tworzenia tego typu podobnych projektów z wykorzystaniem sławnych nazwisk bo dlaczego by nie wykonać animacji pieska w klipie, wstawić do TV i nazwać projekt: Piesek van Burek ? W polsce wszystko jest możliwe.
Najgorsze jest jednak to, że potem tego typu płyty trafiają na półki polskich sklepów muzycznych, empików. Promowane są w stacjach radiowych. W ostateczności młody człowiek udaje się do sklepu, kupuje płytę CLUBBINGową i wydaje się mu, że stał się prawdziwym koneserem gatunku. To celowe wprowadzanie w błąd lub próba zasiania w umyśle młodych ludzi słownictwa wraz z fałszywą interpretacją. Jeżeli tak będzie się działo to czeka nas katastrofa.
Komercja nas ogarnia - to naturany proces. Dosięga nie tylko sfery muzycznej ale także każdej innej. Nie jesteśmy w stanie się przed nią uchronić bo ma za dużą siłę i atakuje nas z każdej strony. Musimy zatem nauczyć się z nią żyć i mieć świadomość, że "to" robione jest z pasją a "to" dla pieniędzy. Nie możemy się jednak dawać ogłupieć i musimy sami dojść do wniosku co tak naprawdę kochamy i czego chcemy słuchać. To musi być głęboko w nas, w naszych sercach i w naszej duszy. Musimy wykazać się kreatywnością i sami szukać dojścia do dobrej muzyki poprzez wiele internetowych stacji radiowych takich jak chociaźby DI.fm czy Afterhours.fm :) gdzie muzykę serwują nam znani i doceniani artyści a nie panowie od marketingu zatrudnieni w polskich wytwórniach płytowych mający procent od sprzedanych płyt.
Na koniec powiem jeszcze o jednej istotnej sprawie. Bądźmy też wyrozumiali dla ludzi, którzy jednak pokochają komercyjne projekty typu Piesek Leszek. W końcu "Hau Hau" to coś naprawdę ambitnego :) Fragment w załącznikach.
Tekst: Roman COMPOD Majewski"
Dołączam fragment "Hau hau" ;)
http://www.ftb.pl/redirect.asp?typ=file&id=33859
Takie rzeczy to tylko w Erze ? Nie... Takie rzeczy tylko w Polsce. Teraz nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Mam tylko nadzieję, że zachwycający się "ambitną" twórczością Pieska Leszka "klubowicze" stanową nadal mniejszość wśród świadomych słuchaczy/miłośników/fanów/amatorów muzyki klubowej - wśród nas.
PS. A tu fotka Leszka - jakby ktoś nie wiedział
http://imageshack.us/?x=my6&myref=http://piesek-leszek.klub.mylog.pl/strona.php?id=115
"Do napisania tego artykułu skłonił mnie splot wydarzeń z ostatnich dni ale przede wszystkim bodźcem decydującym była jedna z ostatnio wydanych na polskim rynku składanek prezentująca hity na nadchodzący karnawał. Być może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie dwie sprawy: Pierwsza taka, że na jednej składance obok Tiesto pojawia się Piesek Leszek z hitem "Hau Hau" a druga, że na okładce płyty widnieje duży napis: CLUBBING. Generalnie płyta prezentuje przede wszystkim przeboje polskiej sceny klubowej. Zastanawia mnie fakt, jak w dobie dzisiejszego szału muzyką trance przyjmie się tego typu składanka, kto tak naprawdę ją kupuje i co najważniejsze - jaki przedstawia ona obraz polskiej sceny muzycznej.
Kiedy na łamach FTB.pl pojawia się jakakolwiek informacja o polskim artyście tworzącym muzykę - tak ogólnie przyjętą za komercyjną - od razu wzbudza się dyskusja na temat jej jakości oraz zawartości merytorycznej. Zazwyczaj jest ona wyszydzana i negowana a jednocześnie jest tak chętnie kupowana czyli automatycznie także słuchana. W czym zatem tkwi tak naprawdę problem ? Czyżby społeczeństwo klubowe tak bardzo krzyczące i opluwające komercyjną polską muzykę klubową potajemnie w zaciszu swojego domu lub na miejskich dyskotekach słuchało tego typu kawałków ?.
Analizując polską mentalność można by wyciągnąć bardzo daleko idący wniosek, że polaka bardzo trudno zadowolić, bo z natury narzeka nawet jeżeli coś mu się spodoba. Dodatkowo, jeżeli ogólnie w danej grupie społecznej coś uważane jest za coś gorszego to mało kto będzie na tyle odważny aby się temu przeciwstawić w obawie przed odrzuceniem lub wyśmianiem.
Inną sprawą jest to, że szczególnie młodzi ludzie mają bardzo znikomą wiedzę na temat muzyki klubowej. Ileż to razy zdarza się, że na zapytanie: "Jaką muzykę lubisz słuchać?" w odpowiedzi otrzymujemy słowa: "Taką jaka jest tutaj grana. Kochamy Techno!" a w tym czasie w tle rozbrzmiewa na przykład kawałek C-Boola. Bardzo mała świadomość ludzi doprowadza także do sytuacji wydawałoby się śmiesznych, chociaź można powiedzieć, że tak naprawdę emanuje od nich tragizm. Ostatnio w pewnym klubie miał grać Angelo Mike - z resztą po raz pierwszy. Nie mogłem uwierzyć w to, że tak dużo ludzi nie wiedziało, że Angelo Mike jest polakiem a co najtragiczniejsze, spotkałem kilka osób, którzy byli święcie przekonani, że Angelo Mike jest czarnym DJem. W takiej sytuacji nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Wracając zatem do pierwszego akapitu mojej wypowiedzi zadaję pytanie: Jak daleko zajdziemy w kreowaniu wizerunku polskiej sceny klubowej kiedy na składance, która w nazwie ma CLUBBING znajduje się track o nazwie: Piesek Leszek - "Hau Hau"? Stąd już niedaleko do tworzenia tego typu podobnych projektów z wykorzystaniem sławnych nazwisk bo dlaczego by nie wykonać animacji pieska w klipie, wstawić do TV i nazwać projekt: Piesek van Burek ? W polsce wszystko jest możliwe.
Najgorsze jest jednak to, że potem tego typu płyty trafiają na półki polskich sklepów muzycznych, empików. Promowane są w stacjach radiowych. W ostateczności młody człowiek udaje się do sklepu, kupuje płytę CLUBBINGową i wydaje się mu, że stał się prawdziwym koneserem gatunku. To celowe wprowadzanie w błąd lub próba zasiania w umyśle młodych ludzi słownictwa wraz z fałszywą interpretacją. Jeżeli tak będzie się działo to czeka nas katastrofa.
Komercja nas ogarnia - to naturany proces. Dosięga nie tylko sfery muzycznej ale także każdej innej. Nie jesteśmy w stanie się przed nią uchronić bo ma za dużą siłę i atakuje nas z każdej strony. Musimy zatem nauczyć się z nią żyć i mieć świadomość, że "to" robione jest z pasją a "to" dla pieniędzy. Nie możemy się jednak dawać ogłupieć i musimy sami dojść do wniosku co tak naprawdę kochamy i czego chcemy słuchać. To musi być głęboko w nas, w naszych sercach i w naszej duszy. Musimy wykazać się kreatywnością i sami szukać dojścia do dobrej muzyki poprzez wiele internetowych stacji radiowych takich jak chociaźby DI.fm czy Afterhours.fm :) gdzie muzykę serwują nam znani i doceniani artyści a nie panowie od marketingu zatrudnieni w polskich wytwórniach płytowych mający procent od sprzedanych płyt.
Na koniec powiem jeszcze o jednej istotnej sprawie. Bądźmy też wyrozumiali dla ludzi, którzy jednak pokochają komercyjne projekty typu Piesek Leszek. W końcu "Hau Hau" to coś naprawdę ambitnego :) Fragment w załącznikach.
Tekst: Roman COMPOD Majewski"
Dołączam fragment "Hau hau" ;)
http://www.ftb.pl/redirect.asp?typ=file&id=33859
Takie rzeczy to tylko w Erze ? Nie... Takie rzeczy tylko w Polsce. Teraz nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Mam tylko nadzieję, że zachwycający się "ambitną" twórczością Pieska Leszka "klubowicze" stanową nadal mniejszość wśród świadomych słuchaczy/miłośników/fanów/amatorów muzyki klubowej - wśród nas.
PS. A tu fotka Leszka - jakby ktoś nie wiedział
http://imageshack.us/?x=my6&myref=http://piesek-leszek.klub.mylog.pl/strona.php?id=115